czwartek, 23 października 2014

tak jakoś, tak po prostu

"Bo widzi się to, co się czuje. Nie samymi oczami się tylko widzi. Taki ślepy nie widzi, a ile widzi?" Wiesław Myśliwski Widnokrąg

Wczoraj po skończonej modlitwie we wspólnocie "Uwielbienie", w której ostatnio częściej się pojawiam, poszłam - jak zwykle - na stację SKM'ki, aby w ten sposób przedostać się do Gdańska. Moja siostra przed spotkaniem obiecała podwieźć mnie samochodem na kolejkę, jednak względy organizacyjne kazały mi trochę poczekać. Zdecydowałam więc, że przespaceruję się na dworzec - w końcu to tylko dziesięć minut marszu. 
- Czy mogłaby pani mi pomóc? - powiedział do mnie ok. sześćdziesięcioletni staruszek.
- Yyyy... ale jak? - powiedziałam zmieszana.
- Niech mnie pani, proszę, podwiezie pod ten kiosk. 
Dopiero wtedy się zorientowałam. Nie siedział na ławce jak inni oczekujący na przyjazd pociągu, ale na wózku inwalidzkim. Nie miał nogi, spod spodni wydostawał się kikut. Zapewne 'zjadła' ją miażdżyca bądź inne cholerstwo.
- Aaa... Przepraszam, zamyśliłam się. - powiedziałam nieśmiało. - Pewnie, że pana podwiozę.
Idąc zaledwie kilka kroków, usłyszałam: 
- Już, wystarczy. Dziękuję! Niech panią Bóg błogosławi!

Nie spotkałabym tego człowieka, gdybym poczekała na Madzię. Przypadkowe spotkanie? Nie wiem, coraz mniej - może nawet w ogóle - nie wierzę w przypadki.

Przypomniało mi się, jak półtora roku temu, razem z siostrami misjonarkami miłości opatrywałam nogi schorowanym mężczyznom, jak brałam w ramiona bezdomne panie, jak mówiłam o Bogu małym dzieciom, przychodzącym do sióstr z rodzicami w każdą sobotę... Powróciły wspomnienia i wiara, że jednak umiem być wrażliwa... mimo wszystko.

"Bo widzi się to, co się czuje" - powiedział Wiesław Myśliwski. 

W moim sercu ostatnio ogromna walka. Trudne wspomnienia łączą się z tym, co piękne. Jedno przenika drugie. A w tym wszystkim Pan Bóg, który często zdaje się milczeć... Który nie zawsze odpowiada w sposób, który byłby przeze mnie pożądany.

Co myślę o sobie JA? Co myśli o mnie drugi człowiek? Wreszcie, co myśli o mnie Pan Bóg...?

Coraz częściej zadaję sobie te pytania, będąc z natury osobą lubiącą pytać... Filozof od siedmiu boleści :) 

Dostaję odpowiedzi. Częściowe. 

Nieprzypadkowo zaczęłam tę notkę od tego cytatu. BO JA NIE WIEM, CO CZUJĘ. Ale widzę, że nie wiem... i wiem - wierzę - że Pan Bóg działa nawet wówczas wtedy, gdy zwyczajnie nie ogarniam. 

Nie lubię katolicyzmu, który jest przepełniony teoriami i dogmatami. Wolę katolicyzm żywy, ten, który umie przyznać się do tego, że nie rozumie... Cenię sobie wiernych z pasją. Chrystus powołał przecież nie teoretyków, a ludzi działających, nie ambitnych świętoszków, ale walczących ze słabościami Apostołów. 

Mam wrażenie, że ta notka nie ma ładu i składu... Nawet nie chce mi się jej czytać. :) Ale co powiem, to powiem...

Nie rozumiem działania Boga. Nie rozumiem, dlaczego w moim życiu dzieje się tak, a nie inaczej. Nie rozumiem, w sumie prawie nic nie rozumiem. :) 

Ale wierzę. I kocham. 

Mam (też) nadzieję (że tak jest). :)

Dziś mocno uderzyły mnie słowa z dzisiejszej Liturgii Słowa podczas Mszy.
"Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą. Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen"

Czym jest ten 'duch', jeśli nie również naszymi uczuciami i 'nic-nierozumieniem'? 
Czy wierzę, że moc Boża NAPRAWDĘ działa we mnie?
I czy pozwalam sobie na nic-nierozumienie - również w kwestiach wiary?

----------------------------------------------------------------------------------------
Panie Boże, który przyszedłeś do mnie w sposób szczególny ponad pięć lat temu, w dniu ojca. Który zmieniłeś moje życie do tego stopnia, że nie ma dnia, bym o Tobie nie myślała - choć może nie zawsze jest to myślenie 'poprawne' ideologicznie - jak nakazuje dogmatyka Kościoła (którą dopiero właściwie poznaję). Ty, który jesteś Życiem - naucz mnie życia. Niech więcej nie uciekam przed tym, co trudne. Ty, który jesteś Prawdą - nie pozwól, by czyjaś opinia o mnie (a może nawet moja o mnie samej) zniszczyła to, co Ty mi o mnie mówisz. Ty, który jesteś Miłością, naucz mnie kochać miłością czystą. Miłością, która nie wykorzystuje, nie odbiera godności, jest zdolna do poświęceń, ale zna również swoje granice. 

Ty, który JESTEŚ... 

niech nie tracę Cię z oczu. 
niech nie umiera we mnie tęsknota i pragnienie, by być bliżej Ciebie i drugiego człowieka

Pozwól mi być sobą.
Z Tobą.

Amen. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz