środa, 29 lipca 2015

Brańszczyk cz. 2 - Monika

- Jak masz na imię? - po raz kolejny zapytała mnie Monika.
- Agata.
- Ładne imię...
- Dzięki.
- A masz rodzeństwo? A jak mają na imię? Ile mają lat? A byłaś w Białymstoku...?

Pytania powtarzają się niczym mantra. Imię, rodzeństwo, ich wiek, Białystok. To męczące. Chce się od niej uciec, a nie jest to wbrew pozorom takie trudne, wystarczy usunąć się cicho na palcach - Monika przestała widzieć w szóstym roku swojego życia.

Monika, dlaczego pytasz mnie, czy byłam w Białymstoku? - to pytanie wzbudziło moje szczególne zainteresowanie. Aaa, bo zmarła tam moja siostra, zaraz po urodzeniu. Chorowała na to samo, co ja. To choroba genetyczna, nieuleczalna... Została pochowana pod Białymstokiem...

Niewidoma trzydziestokilkulatka, która dzień w dzień modliła się o to, aby mogła zacząć widzieć - choć to, po ludzku, niewykonalne. W modlitwie spontanicznej wspominała też swoją siostrę, wujka Kazia i innych z rodziny. Niezwykle wrażliwa, na swój sposób inna, dla mnie stała się mocno wyjątkowa...

Wiara pomimo bezsensu - przecież to po ludzku niemożliwe, by odzyskała ten wzrok! A może wcale nie jest jej potrzebny? Doskonale sobie radzi bez niego (wiedziała lepiej ode mnie, że to w męskiej toalecie jest mydło, podczas gdy w damskiej go zabrakło!). Wierzy, pomimo wszystko...

Wstyd przyznać, uważałam ją za wariatkę. Zaczepiała ludzi. Gdy miałam dyżur nocny, spotkałam ją na korytarzu. Błagała, by zrobić jej herbatę (o dziwo, wiedziała, że siedzimy tam z Mateuszem, "patrzyła" w naszym kierunku - choć nie odzywaliśmy się kompletnie!). Może nie byłoby to śmieszne, gdyby nie fakt, że wyszła zza winkla o 4 rano!

Na jadalni również dała się poznać jako ta "wiecznie błagająca". Ciągle "czegoś" chciała - a to herbaty, a to chleba, a to... "Wydziwiała". Sama nie wiedziała, czego tak naprawdę chce. 

A chciała tylko i aż (!) miłości i poczucia bezpieczeństwa. Jak każdy człowiek...

Kasia, kocham cię, słyszysz? Powiedziała do mnie, gdy wlewałam "na później" herbatę do butelki po wodzie Żywiec. Nie jestem Kasia - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Agatka, to ty? Ciebie też kocham

Denerwowało mnie jej zachowanie, to prawda. Kiedy mogłam, omijałam bardzo szerokim łukiem - wstyd przyznać. Tłumaczyłam się potem sama przed sobą, że Dominika wymagała równie wielkiej uwagi. 

A Monika ciągle "błagała", aby zrobić jej herbatę... Aby z nią być. Aby ktoś wysłuchał jej historii o Białymstoku.

Aby nie czuć się samotną i opuszczoną. W domu pomocy społecznej raczej zamykają usta niż wysłuchują...

W sercu ciągle wybrzmiewa mi jej modlitwa. Czasem i po trzy razy podczas Mszy padło: o przywrócenie wzroku. Przypominało mi to scenę, w której człowiek - Bartymeusz - leżał przy drodze i strasznie krzyczał.  Też nie widział, też żebrał o miłość. Też chciał być zauważony. I też był zapewne nieraz uciszany.

On się doczekał, a Ona? 

Bóg milczy? A może już wypowiedział to kocham cię w jej sercu? 

Wiara pomimo bezsensu... Nikt nigdy Boga nie oglądał... - mówi św. Jan. 

Może niepotrzebne są oczy, aby widzieć i kochać bardziej? Aby modlić się wierniej? Aby być i trwać pomimo wszystko?

---------------------------------------------------------
Jung napisał kiedyś, że "rozumienie jest trudne, dlatego większość ludzi ocenia". A kiedy się ocenia... czy ma się czas kochać Człowieka?
---------------------------------------------------------
Mateusz, Mateusz! - krzyk Huberta  roznosił się w całym domu. Nie wiem, ile lat skończył - ciężko stwierdzić. Zwrócił moją uwagę podczas modlitwy. Dziękuję za wolontariuszy, którzy obrócili mnie w nocy na drugi bok... Proszę, bym mógł przyjechać jeszcze do Brańszczyka. Dziękuję za tych, którzy podali mi dzisiaj wodę przez słomkę... Dziękuję... 

Bez cienia żalu - a przecież miał prawo. Bez skrępowania - choć przecież wszyscy widzieliśmy, że nie jest to takie łatwe. 

Samo mówienie także przychodziło mu z trudem. Tym większe było wzruszenie - tak na mojej twarzy, jak i twarzy tych, którzy modlili się razem z nami. Dziękowanie za to, co dla mnie - osoby zdrowej - jest oczywiste. Obrócenie na drugi bok, skorzystanie z toalety... Podanie kubka z zimną wodą podczas upału.

I wiara, że ktoś zrobi to po raz kolejny. Przyjdzie, pomoże, obróci na bok.

Dobrze, że tu jesteśmy - powiedziałam, już półświadomie, do Mateusza podczas naszego nocnego dyżuru. Tak dobrze... 

Zobaczyłam w nim Chrystusa - wcale nie jest to górnolotne stwierdzenie. Chrystusa, który z krzyża mówi Pragnę. Pragnę cię kochać, człowieku. Pragnę, byś był obok. Pragnę, abyś żył we Mnie. Pragnę, by przez twoje ręce ktoś inny odszedł szczęśliwszy.

Hubert dostał ode mnie buziaka. Zaśnij spokojnie! - powiedziałam. Uśmiechnął się. Wyszliśmy. 5 minut później już dało się usłyszeć bardzo głośne chrapanie. Noc spokojniejsza? 

Przyszli i obrócili na drugi bok.

Wystarczyło. Do kolejnej rundki, kolejnego krzyku, kolejnego obrócenia...
---------------------------------------------------------
Wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga. Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie. Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat. (J 11, 19-27)
---------------------------------------------------------
Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga.

Bóg da wszystko. 

Bóg dał wszystko. 

To Pragnę z krzyża. Wystarczy? 

--------------------------------------------------------
Panie, przywróć mi wzrok, jak przywróciłeś go Bartymeuszowi. Spraw, abym widziała jak Monika to wszystko, czego jeszcze nie umiem dostrzec. Daj mi takie serce, które nie będzie patrzyło na innych krzywym okiem. Uzdolnij mnie do miłości, która nie jest tylko pustym słowem. 

Pozwól mi kochać Twoją miłością. I tą miłością zmieniać siebie - nie innych, nie tych "złych", tych "niewierzących", tych "wariatów", ale mnie samą.

Daj mi tę obiecaną cząstkę. Nie chcę być jej pozbawiona.
Siebie daj. 

Wystarczy?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz