niedziela, 28 września 2014

Syn Ojca

Dzięki Ci składamy,
bo wielka jest chwała Twoja.
Panie Boże, Królu nieba,
Boże Ojcze wszechmogący.
Panie, Synu Jednorodzony,
Jezu Chryste.
Panie Boże, Baranku Boży,
Synu Ojca.
Który gładzisz grzechy świata... 


Dzisiaj, śpiewając hymn anielski (chwalili tak aniołowie przy narodzeniu Chrystusa), pomyślałam: Chrystus tak mocno nas kochał, że nie tylko przyjął śmierć, ale niejako złączył Siebie z życiem drugiego człowieka. Syn Ojca = Jezus Chrystus, ale i... Barabasz (Bar-abbas)! Czy może być coś piękniejszego?

Chrystus spojrzał na Barabasza, zależało Mu na nim, chciał go ocalić. Przyjął jego kajdany na Swoje ręce, jego krzyż na poranione barki. Tamten był zbrodniarzem, tamtemu się - sprawiedliwością ludzką - należało, a nie Chrystusowi!

Imię Barabasz znaczy tyle, co "syn ojca". To jego godność, znak przynależności, coś, czego mimowolnie nie wyprze się do końca życia. Chciałoby się powiedzieć, że Chrystus, pozwalając Barabaszowi odejść wolnym, biorąc jego śmierć na Siebie, przywraca mu nie tylko życie, ale przede wszystkim pokazuje, że chce złączyć się w jedno z każdym grzesznym człowiekiem.

Chrystus Jezus - pisze w Liście do Filipian św. Paweł - istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. (Flp 2, 6-7)

Księga Rodzaju podaje, że Bóg stworzył człowieka na Swój obraz. Jak podaje św. Akwinata, człowiek ma umysł, wolną wolę i przysługującą mu z natury zdolność panowania. Boży wizerunek w człowieku to zdolność do życia dobrocią i miłością, które czynią człowieka szczęśliwym. Jestem córką Ojca! - mimo że często zachowuję się jak Barabasz...

Człowiek został stworzony również na podobieństwo Stwórcy. Tak mówi Kościół. Odważę się jednak stwierdzić, że to Chrystus stał się podobnym do człowieka po to, by ten, doświadczając miłości, mógł uwierzyć, że jest jej warty. Nie uwierzy ojcu na słowo dziecko, które nie czuje się przy nim bezpiecznie. Tylko wówczas może się do Niego upodabniać.

Pan Jezus stał się podobnym do człowieka, by spojrzeć na takiego Barabasza (jak ja) i uwolnić go z kajdan. Miłosierny ojciec wybiegł na spotkanie synowi zanim ten wyznał swoje winy. Kobieta zgarbiona przez osiemnaście lat pierwsza została wypatrzona z tłumu i wezwana na środek synagogi. Chrystus zobaczył Lewiego, gdy siedział na komorze celnej i powołał go, by Mu towarzyszył.

Za darmo. Bez ludzkiego 'wysilania się'. Tych, których SAM chciał.

Moje notki są zawsze długie. Czasem może nawet zbyt długie, mam tę świadomość. Zakończę ją słowami św. Faustyny.

Nie byliśmy Ci potrzebni wcale do szczęścia Twego, ale Ty, Panie, chcesz się podzielić własnym szczęściem z nami. Lecz podczas próby nie wytrwał człowiek; mógłbyś go ukarać, jak aniołów, wiecznym odrzuceniem, ale tu wystąpiło miłosierdzie Twoje i wzruszyły się wnętrzności Twoje litością wielką, i przyrzekłeś sam naprawić nasze zbawienie.

Miłość silniejsza niż śmierć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz