Wiele rzeczy w swoim życiu napisałam. Wiele słów przelałam na papier, czy tu - w świecie internetu. Z masą ludzi rozmawiałam, czy tu - poprzez bloga, czy w świecie najzwyczajniej realnym.
Ale są takie chwile, że nie chce mi się już ani pisać, ani mówić. Chwile samotności, w których najchętniej pozostałabym sama z sobą, nic do nikogo nie mówiąc, z nikim się nie spotykając.
Momenty, w których JA spotyka się z JA - by poznać i pokochać je na nowo.
Często nie rozumiem tego, co robię. W sumie to im dłużej żyję, tym mniej rozumiem.
Kiedyś wiele rzeczy robiłam. Jeden z dziesięciu, pielgrzymki, autostop, działania charytatywne, liczne spotkania, prowadzone blogi... Chciałam zabłysnąć. Chciałam się pokazać. Chciałam zakryć siebie samą spotkaniem z drugim człowiekiem.
Nie było w tym niczego złego, to pewne. Jakiś tam sposób na życie, pewnie nie umiałam w tamtym momencie inaczej.
Dzisiaj mi się tego najzwyczajniej w świecie już nie chce.
Chyba zaczynam dziadzieć.
Na czas bliżej nieokreślony znikam z tego bloga. Nie chcę pisać, bo mi 'wypada' - w sumie nigdy tak nie robiłam. Nie chcę pisać, bo 'ludzie to lubią' - mimo że wiem, że są osoby, stali bywalcy tego bloga.
Chcę pisać tylko wtedy, kiedy będzie to Boże dzieło.
A na razie sama szukam i buduję tę relację z Nim, na nowo. Jakoś się ostatnio trochę w tym pogubiłam.
Proszę o wyrozumiałość i modlitwę.
Tylko dlatego piszę o tym tak otwarcie, gdyż wiem, że mogę na nią liczyć.
Mimo że cholernie mi teraz trudno wierzyć w Kogokolwiek i w cokolwiek, cieszę się, ciągle cieszę się, że jestem chrześcijanką.
Chyba muszę przestać się wymądrzać i wreszcie zacząć słuchać - mniej mówić.
Gdyby ktoś chciał pogadać 20agata09@gmail.com lub facebook. Z reguły odpisuję na wiadomości.
Zapewniam o modlitwie,
OdpowiedzUsuńNazaria
Wszystko jest po coś.
OdpowiedzUsuń