czwartek, 8 stycznia 2015

szczęśliwi?

Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. (Łk 4,17-19)

W moim życiu było co najmniej kilka momentów, w których Pan Jezus pokazał mi, jakie jest moje zadanie. Szczęśliwi - mówił dwa tysiące lat wcześniej - którzy są miłosierni, szczęśliwi, którzy się smucą (ale smutek dla smutku, czy ten przeżywany z kimś innym?), szczęśliwi ubodzy w duchu. może, mówiąc kolokwialnie, dostaną po mordzie?). Szczęśliwi, którzy przeprowadzą niewidomego przez ulice i staną się jego oczami, którzy porozmawiają z tym, który nie ma już nadziei i...?

Jezus Chrystus obiecał, że po Jego odejściu będziemy mogli dokonywać jeszcze większych rzeczy od Niego, jeśli tylko w Niego uwierzymy (zob. J 14, 12). 

Żaden jednak dar, wierzę, nie jest dla mojego własnego pożytku. Jeśli jestem wesoła, dobrze, jeżeli wykorzystam moją radość dla budowania dobrych, świętych relacji. A jeśli jestem melancholikiem? Kiedy widzę więcej niż przeciętny Kowalski? A może cholerykiem, zawzięcie walczącym o swoje ideały (niczym Szaweł chwilę przed nawróceniem). 

Odnoszę ten fragment do siebie samej. 

Pan posyła mnie. Mnie? Zwykłą młodą dziewczynę ze wsi? Która do niedawna zadawała sobie pytanie, czy ktoś ją w ogóle kocha i rozumie? 
Abym ubogim głosił dobrą nowinę. Czyli mówił innym nie to, co chcą słyszeć, ale głosił Chrystusa, który dla człowieka umarł i zmartwychwstał. Nie tylko słowem mam głosić, ale przede wszystkim czynami pełnymi miłosierdzia i współczucia. Trudne zadanie.
Więźniom głosił wolność. Ciężkie, bo do więzienia mnie nie wpuszczą? A powiedz swojej matce, że ją kochasz. Powiedz swojemu ojcu, że ci na nim zależy, pomimo że po raz kolejny uderzył cię w twarz. Powiedz wrogowi, że mu przebaczasz. Przytul bezdomnego. Otrzyj łzę kobiecie, która dokonała aborcji...  
Niewidomym głosić przejrzenie.
Uciśnionych odsyłać wolnymi.
Obwoływać rok łaski u Pana.

Bo wszystko z łaski, a nie z własnych chęci. Coraz mocniej tego doświadczam, kiedy ręka świerzbi, aby komuś dowalić, ale tylko wzgląd na to, że mi wiele przebaczono, pozwala spojrzeć na tę osobę innym wzrokiem.
I, co dziwne (?), sama staję się przez to spokojniejsza, bardziej swobodna i, w rezultacie, wolna.
Zwyciężam. 

Są we mnie pragnienia, aby dawać innym Tego Chrystusa, którego co dzień doświadczam. Dlatego też, między innymi, prowadzę tego bloga. Ostatnio jednak nie wystarcza mi on. W sercu czuję wielkie pragnienie, choć boję się, w pewien sposób, je zrealizować.
Proszę o modlitwę, bym odpowiednio je odczytała i - jeśli taka Jego wola - za tym pragnieniem poszła.
Na szczęście, Pan jest ze mną, pomimo wszystko.

Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia. Lecz On im odpowiedział: Wy dajcie im jeść! Rzekli Mu: Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść? On ich spytał: Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie! Gdy się upewnili, rzekli: Pięć i dwie ryby. Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości. i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatków z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn. (Mk 6, 34-44)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz